Druga z opowieść z cyklu „Opowieści kobiet podwójnie karmiących”. Historia Anety, która karmiąc swoim mlekiem ratowała życie i zdrowie swoich synów urodzonych w 24 tygodniu.
Podejrzewam, że tak jak ja większość matek boi się, że urodzi przedwcześnie. W przypadku mamy bliźniaczej strach jest podwójny. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co musi czuć matka, kiedy jedzie na poród w 24 tygodniu ciąży. Taka sytuacja spotkała Anetę. Urodziła synów – Norberta i Wiktora z wagą 520 i 620 gram.
Kiedy czytałam to co napisała mi Aneta, łzy leciały mi po policzkach…
„Jestem mamą Norbercika i Wiktorka których urodziłam w 24 tygodniu ciąży. Pewnie zastanawiacie się jak to…no właśnie, pewnego dnia nad ranem poczułam, że zrobiło mi się jakoś bardziej wilgotno, poszłam do łazienki i poczułam jakbym nie utrzymała moczu. Myślałam sobie, no cóż, może się tak zdarzyć, ale nie dawało mi to spokoju i po 30 min pojechałam do szpitala, by sprawdzić czy wszystko jest porządku. Lekarz początkowo nie powiedział nic poza suchym „zostaje Pani w szpitalu”. Nie wiedziałam co się dzieje, kolejne badania, kolejne wizyty lekarskie. Leżałam na porodówce, obok kobiety – 39, 38 tydzień ciąży a za mną 23 tygodnie … ehhh … myśli były różne co do zdrowia i życia moich nienarodzonych dzieci, jakie decyzje będę musiała podjąć, bałam się, że będę musiała decydować o ich życiu w sensie dosłownym. Lekarze w tym wszystkim nie dodawali mi otuchy, wszystko przedstawiali w bardzo czarnych barwach. Przyszło niedzielne popołudnie 8.11.2015 lekarz przyszedł do mojego pokoju i zaprosił do gabinetu i stało się – usłyszałam, że muszę zadecydować czy zarażamy infekcją dzieci czy wydobywamy (okropne słowo). Decyzja była jednoznaczna ratujemy moje dzieci – one w tej chwili były najważniejsze. Zrobili cc i po chwili dzieci były na świecie. Kiedy pierwszy raz poszłam (jeśli tak można nazwać mój sposób poruszania się) do moich chłopców byłam przerażona. Ten widok do tej pory wywołuje u mnie ciarki na plecach – tacy byli maleńcy.
W pierwszej dobie po cc nawet nie myślałam o tym, by rozkręcać laktacje, bo wydawało mi się to niemożliwe, w końcu taka mała ciąża. Poszłam do moich maluchów w odwiedziny i zrozumiałam, że jest to jedyna rzecz, którą mogę dla nich zrobić – tylko tyle… teraz wiem ze to AŻ TYLE. Wiedziałam, że mleko mamy to nie tylko pokarm dla dzieci, ale głównie lek. Dopadłam laktator, siedziałam z nim cale godziny i nic. Po kilku razach nagle poczułam ze moje piersi zrobiły się wilgotne jakimś lepkim czymś. Dziś wiem to najlepsze co może być – siara. Pojechałam do szpitala, zrobiłam zdjęcie moich pół kilogramowych okruszków i to było chyba kluczem do zwiększenia laktacji. Siedziałam na kanapie z telefonem w jednej dłoni i laktatorem w drugiej i wyobrażałam sobie jak to będzie, kiedy maluchy będę mogła przystawić do piersi. Pierwszy raz 1500 gram mego syna „przyssało” się do mnie po ponad 2,5 miesiącach od narodzin. Tę chwilę wspominam z wielki poruszeniem – cudowne uczucie, które ciężko ubrać w słowa.
Dziś chłopcy maja ponad 3 miesiące i nadal są tylko na moim mleku, choć zapasów już nie mam a oni wcinają coraz więcej. Wiem jedno – moje mleko uratowało życie moim synkom a teraz ratuje ich zdrowie. Mimo, że dzieci widzę tylko 2 do 3h dziennie (takie godziny obowiązują nas w szpitalu), zmagam się z wieloma kryzysami i problemami laktacyjnymi – robię to, bo wiem, że jest to najlepsze, co mogę dać swoim synkom. I wiem też, że laktacja zaczyna i kończy się w głowie…
Maluchy są jeszcze w szpitalu, choć mamy nadzieje że już niedługo wrócą do domu. Bardzo dużo już przeszli, ale wiele jeszcze przed nimi. Po wyjściu ze szpitala czeka ich wiele wizyt u rożnych specjalistów, miedzy innymi spotkają się z chirurgiem, ortopedą, laryngologiem, okulistą, neurologiem, endokrynologiem. Przed nimi długie stymulacje i rehabilitacje potrzebne do prawidłowego rozwoju. Na to wszystko potrzebne są nam pieniądze, byśmy w przyszłości mieli silnych i zdrowych chłopców. Dlatego szukam wsparcia dla moich synków w każdej postaci (finansowej, rzeczowej lub innej), która będzie dla nas nieoceniona i bezcenną pomocą. Każdy gest się liczy, nawet te małe gesty – dla nas bardzo ważne.
Dlatego proszę o pomoc i wsparcie dla moich szkrabów.
Pieniądze zbieramy poprzez fundację Wcześniak
Numer KRS: 0000191989,
Cel szczegółowy: Norbert i Wiktor Słabolepsi
Nasze subkonto przy Fundacji Wcześniak nr konta 88 1240 6351 1111 0010 6170 1873
Oprócz pieniędzy jest masa rzeczy, której potrzebują nasi chłopcy m.in. torba dziecięca, nawilżacz powietrza, inhalator, zabawki sensoryczne i inne stymulacze, ciuszki powyżej 62 rozmiaru.
Nasze dane kontaktowe:
Aneta Winszczyk – mama – Tel. 512079091 – email: [email protected]
Bartłomiej Słabolepszy – tata – Tel. 601510621 – email:[email protected]
Z góry dziękuję każdemu, kto nam pomoże.
Anetko już wiem skąd w chłopcach tyle siły i determinacji do walki o życie i zdrowie. Gdy ma się tak dzielną mamę nie może być inaczej. Jesteś cudowna! Ściskam całą Waszą rodzinkę i trzymam mocno kciuki, żeby chłopcy jak najszybciej poczuli ciepło swoich własnych łóżeczek. A Tobie życzę, żebyś się nie zmieniała. Karmcie się kochani, ile tylko będziecie mogli :*
Narodziny bliźniąt w tak wczesnej ciąży to bardzo rzadki przypadek. Wg sondy prowadzonej przez Stowarzyszenie na rzecz bliźniąt „Podwójny Uśmiech” ponad 70% kończy się po 31 tygodniu ciąży, a prawie 60% bliźniaczych porodów odbywa się między 34 a 40 tygodniem. Sonda prowadzona na ośmiu tysiącach mam, więc ogromna grupa.
Wiemy dobrze, że mleko matki jest najlepszym pokarmem dla nowonoradzonych dzieci, w przypadku wcześniaków jest nie tylko pokarmem, ale lekiem, który niejednokrotnie ratuje życie, ponieważ zapewnia dziecku ochronę immunoloiczną.
„Mleko mamy wcześniaka różni się od mleka mamy dziecka donoszonego. Mleko „wcześniacze” jest bardziej kaloryczne i ma większe stężenie lipidów, białek, sodu, chlorków, potasu, żelaza i magnezu. W mleku „wcześniaczym” jest znacznie więcej białka z optymalnym składem aminokwasów, więcej immunoglobuliny SIgA, cholesterolu, fosfolipidów i średniołańcuchowych kwasów tłuszczowych. Mleko matki wcześniaka jest optymalne do zapewnienia dojrzewania oraz wzrostu i zaspokojenia potrzeb immunologicznych maleńkiego, bardzo niedojrzałego organizmu.
Karmienie wcześniaków ludzkim mlekiem daje wiele bardzo ważnych korzyści:
- lepszą tolerancję karmienia dojelitowego, skrócenie czasu żywienia pozajelitowego,
- skrócenie czasu opróżniania żołądka (u wcześniaków karmionych mieszanką może być on dwukrotnie dłuższy – 25 min vs. 51 min),
- przyspieszenie dojrzewania jelit dzięki zawartości w mleku ludzkim czynników troficznych i aktywnych enzymów,
- zmniejszenie zagrożenia wystąpieniem NEC, posocznicy oraz zakażeń szpitalnych,
- zmniejszenie zagrożenia chorobami alergicznymi (zwłaszcza w rodzinach atopowych),
- prawidłowe wzrastanie (dotyczące wszystkich tkanek, również tkanki kostnej),
- optymalny rozwój i dojrzewanie siatkówki (częstość występowania retinopatii wcześniaczej jest 2,3 razy większa u wcześniaków karmionych mieszanką),
- zwiększenie zdolności poznawczych – wcześniaki karmione piersią wykazują wyższy IQ; uważa się, że jest to ściśle związane z występowaniem w mleku matki wielonienasyconych kwasów tłuszczowych o długich łańcuchach DHA i endogennych aminokwasów,
- zabezpieczenie dziecka przed patogenami obecnymi w środowisku, szczególnie istotne w przypadku opieki pielęgniarskiej oraz wykonywania procedur inwazyjnych,
- stabilną równowagę wodno-elektrolitową”
Obecny poziom medycyny sprawia, że pomimo porodów przedwczesnych dzieciaki z niską masą urodzeniową szybko doganiają rówieśników. I nawet skrajne wcześniaki (tak zostali nazwani synkowie Anety) przeżywają, a ich prawidłowy rozwój jest możliwy, dzięki mleku mamy i wsparciu przyjaznych dusz:) Dlatego zachęcam – pomóż Anecie i jej chłopcom. Każdy gest nawet najmniejszy to dla nich kroczek do lepszej przyszłości.
Z góry dziękuję Ci za pomoc! Dobra karma wraca do człowieka:)
——————————————————–
Źródła:
http://pediatria.mp.pl/karmienie-piersia/93639,mleko-matki-dla-wczesniaka