Redukcja karmień – nasz ratunek dla karmienia piersią

Trudne emocje
Drugi rok życia bliźniaków pokazał mi, że karmienie może rozwiązywać mnóstwo sytuacji, z jakimi może spotkać się podwójna mama. Konflikty o zabawki, emocjonalne rozterki po drzemce, logistycznie wymagające operacje związane ze spacerami, wyjściami z domu no i adaptacja w żłobku. We wszystkich tych sytuacjach pierś była zbawienna. Widziałam, że dzięki niej adaptacja przeszła całkiem łagodnie, że bliźniaki mają tą bezpieczną przystań do której wracają i mogą się przytulić. Drugi rok, szczególnie końcówka dała mi też mnóstwo trudnych emocji i decyzji wewnętrznych. Padło podejrzenie, że cierpię na syndrom D-Mer, o którym możecie przeczytać u Mataja.pl. Mój powrót do pracy i wyzwanie związane z ogarnianiem domu i pracą nad emocjami całej rodziny przygotował mnie i wyznaczył na nowo moje granice. Również granice w karmieniu. Nie miałam już przestrzeni na karmienia nocne, które do 2 roku życia bliźniaków wyglądały bardziej jak maratony podwójnego ssania. Było we mnie coraz więcej złości, wynikającej z przekraczania moich granic. Wiedziałam, że to czas na pożegnanie się z karmieniem na żądanie, że dzięki tej decyzji będziemy mogli karmić się dłużej, bo uniknę dojścia pewnego dnia do ściany i nie rzucę karmienia całkowicie w cholerę.

Obecnie bliźniaki mają 26 miesięcy, karmimy się dwa razy na dobę. Wieczorem przy usypianiu i rano na dzień dobry. Droga do tego zajęła nam kilka miesięcy i dobrze, bo dzięki temu nie było gwałtownej zmiany, której nie chciałam. W takim modelu mogę karmić jeszcze wiele miesięcy.

Etap I

W pierwszym etapie zależało mi na tym, aby przespać ciągiem chociaż do 3-4 w nocy, zostawiając karmienie w ciągu dnia. Przyjechał do nas nasz Anioł Stróż, o którym więcej napiszę na koniec tego wpisu. Wyznaczyliśmy pewne zasady, które miały nam pomóc rozwiązać w sumie dwa problemy: niekończące się karmienie wieczorne i  problem nocnego i nadrannego wiszenia. Problem przeciągającego się karmienia wieczornego wyeliminowaliśmy dosyć szybko wprowadzając zasadę, że karmimy się przy piosence – kiedy piosenka mijała, mówiliśmy „cycy papa” a w to miejsce wchodziła bajka o śpiących zwierzątkach typu: „konik poszedł spać, krówka poszła spać, świnka poszła spać, i cycuś poszedł spać”. Po trzech dniach pierwszy raz poczułam jak wprowadzenie tej zasady wpłynęło na jakość naszej relacji – to było coś pięknego. Moje ciało zawsze dzieliło maluchy, tego wieczora mogłam podziwiać jak tuż przed snem leżą blisko do siebie buźkami, jak się przytulają i coś tam do siebie gadają. Wiedziałam, że to już był dobry czas na taki ruch. Bliźniaki całkiem dobrze przyjęły informację, że cycuś też ma prawo, odpoczywać, spać i że mama ma prawo być zmęczona i nie chcieć karmić non stop. Myślę sobie, że przyszedł też czas i maluchy były już bardziej świadome i gotowe na taką zmianę.

Etap II

Po kilku tygodniach, kiedy w między czasie zaliczyliśmy urlop, chorobę i bycie razem non stop przez dwa tygodnie, karmienia  zaczęły wracać do starych zasad, bliźniaki znowu zaczęły budzić się częściej. Byłam już mocno sfrustrowana. Mając w głowie obraz poprawy naszej relacji podczas pierwszej próby i świadomość gotowości swoich dzieci postanowiłam wprowadzić zasady na nowo. Ponownie przyjechało wsparcie <3, porozmawiałyśmy o celach naszej rodziny, moich, Sebka i dzieci emocjach, o tym jak bardzo chcieliśmy zmiany i jakie korzyści zmiana za sobą przyniesie. Celem było redukcja karmień do dwóch na dobę. Ustaliliśmy plan działania, w którym to Sebek odgrywał główną rolę, a ja miałam wreszcie pierwszy raz od dwóch lat przespać noc. Wizja była piękna ? Podjęliśmy decyzję, wprowadziliśmy wszelkie ułatwienia i zaczęliśmy wprowadzać je w życie. Nie miałam świadomości jak dużo dzieci są w stanie zrozumieć, kiedy da im się na to szansę. Komunikacja i mówienie bliźniakom o planowanych zmianach mocno uprościło sprawę. Wykonaliśmy zmiany na poziomie materaców (dotąd wszyscy spaliśmy razem w jednym pokoju). Pojechaliśmy całą rodziną kupić nowe piżamki, w których karmień już miało nie być. Powiedzieliśmy bliźniakom, że od tego dnia mama i tata będzie spała w innym pokoju, że cycuś i mleczko będzie spało razem ze słoneczkiem i że wstanie, kiedy słonko się obudzi, wtedy mama przyjdzie i będzie mleczko. Że jeśli będą chciały się przytulić to tatuś to nich pójdzie i że mogą przyjść do mnie, ale że w pokoju, w którym śpi mama nie ma cycusia. Tatuś spisał się na medal, maluchy pomimo różnych emocjonalnych rozterek dosyć szybko załapały, że od tego czasu cycuś będzie rano i wieczorem. Zdarzały się sytuacje, w których nakarmiłam ich rano w swoim pokoju lub  że nakarmiłam ich nad ranem a potem jeszcze raz (sztywna konsekwencja w rodzicielstwie jest przereklamowana, bo zabiera nam uważność na realne zmiany w potrzebach). Ale redukcja z tak dużej liczby karmień średnio do dwóch na dobę to dla mnie przepaść, która była dla mnie komfortowa i dobrze wpłynęła na jakość naszej relacji. Dziś wiem, że dzięki tej decyzji karmimy się nadal.

Podziękowania

Zapewne jesteście ciekawi kim jest nasz Anioł Stróż – więc spieszę się wyjaśnić, że to Magda Komsta – Bliskościowa Autorka bloga Wymagajace.pl, której praktyczne wskazówki i empatyczna, wyrozumiała postawa sprawiły, że moje dzieci nadal dostają moje mleko i kolejny sezon chorobowy przechodzimy całkiem łagodnie na czym mi bardzo zależało.

Magda dziękuję Ci jeszcze raz, jesteś dobrym duszkiem i wiem, że dzięki Tobie mnóstwo mam znajduje najlepsze rozwiązania dla swojej rodziny. Bo tak jak rozmawiałyśmy – w Rodzicielstwie Bliskości nie ma ważnych i ważniejszych – wszyscy członkowie rodziny  i ich potrzeby są na tym samym poziomie ważności.

Sebcio Ty wiesz, że zrobiłeś kawał dobrej roboty. Że dzięki Tobie mogłam zacząć przesypiać noce. Dziękuję <3

Z perspektywy czasu wiem, że ważne jest co jakiś czas robienie stop klatki z pytaniem: „Czy w moim karmieniu jest więcej plusów czy minusów w obecnym układzie?”, „Jak karmienie wpływa na mnie i moją rodzinę?”. Wiecie to jest tak jak z procedurą bezpieczeństwa w samolocie – w pierwszej kolejności zakładamy maseczkę sobie, żeby zabezpieczyć możliwość pomocy swoim dzieciom. Jeśli w pewnym momencie okazuje się, że karmienie przysparza rodzinie więcej stresu i nerwów niż pożytku z karmienia warto usiąść na chwilę, zadzwonić do Magdy (:))- TUTAJ macie fan page jej bloga i porozmawiać na temat możliwych do wprowadzenia zmian po to, żeby żyć w zgodzie ze swoimi granicami.

Tutaj macie link do warsztatów on-line organizowanych przez Magdę i Zuzię, prowadzącą bloga Szpinak robi bleee ? o tym jak łagodnie zabrać się do odstawienia karmienia w duchu Rodzicielstwa Bliskości. Dobrze jest przygotować się do odstawienia i robić to właśnie w łagodny sposób traktując jako proces kilkumiesięczny. Nie zawsze też trzeba myśleć w kategoriach odstawienia, a redukcji karmień tak jak to było u nas.

Zawsze chciałam karmić do samoodstawienia, więc mojej decyzji towarzyszyło mnóstwo emocji. Zdałam sobie sprawę, że to właśnie dzięki redukcji karmień nasze karmienie piersią będzie możliwe w dłuższym okresie i dzięki temu karmimy się nadal. Nie ma dwóch identycznych sytuacji, historii, mam i dróg mlecznych. Są za to indywidualne potrzeby, okoliczności, zachowania, cele i motywacje. Podążanie za nimi daje nam ogromną moc – bycia w kontakcie ze sobą i swoją rodziną.

Ps. Na zdjęciu głównym jest nasze ostatnie „dworne” karmienie. Czuję, że zakończył się pewien etap w moim życiu, czuję się spełniona i gotowa na to, aby cieszyć się nowym ?

Dziękuję <3

Redukcja karmień – nasz ratunek dla karmienia piersią

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń na górę